Czy to możliwe, że zwykły fotel albo wzór tapety potrafi przenieść nas o kilkadziesiąt lat wstecz? Coraz częściej urządzamy mieszkania nie według trendów, tylko wspomnień – bo tęsknota za domem z dzieciństwa to nie moda, to potrzeba bliskości, ciepła i znanego spokoju. O tym właśnie przeczytasz dalej.
Dlaczego chcemy mieszkać jak kiedyś?
To nie przypadek, że wśród nowości na targach wnętrzarskich coraz częściej widzimy znajome formy. Powraca welur, ciemniejsze drewno, okrągłe kształty mebli, wzorzyste szkło, marmur na stolikach kawowych czy lampy rodem z końcówki lat 80.
To nie tylko moda – to zjawisko szersze. Tak jak moda zaczęła przywracać fasony z przeszłości (dżinsowe katany, ortaliony, loafersy), tak samo wnętrza zaczęły wracać do estetyki znanej sprzed lat. Styl vintage, retro, a nawet estetyka postmodernizmu znów przyciągają uwagę – bo mają charakter, który przez chwilę został przykryty minimalizmem i chłodnym designem.
Odkrywamy na nowo style, które kiedyś traktowano jako „zwyczajne” – dziś są źródłem inspiracji. Projektanci wracają do wzorów z katalogów z lat 90., reinterpretują kolory, formy, detale. Powroty te nie są jednak kalką – chodzi raczej o wydobycie klimatu, ciepła, przytulności, które te wnętrza miały, a które tak bardzo doceniamy w zabieganej codzienności.
To nie design, to część naszych wspomnień
Czasem nawet nie chodzi o to, jak coś wygląda. Chodzi o to, jak się z tym czujesz. Tapeta w różyczki może przypominać ścianę w pokoju cioci. Fotel z drewnianymi podłokietnikami – wspólne oglądanie telewizji z dziadkami. A szafka z mlecznym szkłem – kuchnię, w której zawsze pachniało zupą ogórkową i świeżym praniem.
To nie są „elementy wystroju”. To fragmenty pamięci, które wracają, gdy trafimy na coś znajomego. I właśnie dlatego styl retro nie przemija – bo daje coś więcej niż estetykę. Daje bliskość. Nie bez powodu coraz popularniejszy jest styl grandmillennial. Nazywany też „granny chic”, łączy babcine koronki, hafty, kwiatowe wzory, porcelanę i książki w biblioteczce – ale w nowoczesnym wydaniu. To nie jest rekonstrukcja salonu z lat 60., tylko świadome przywołanie emocji: ciepła, przytulności, domu, który się zna i kocha.
Ten styl działa, bo nie boi się być sentymentalny. A my – coraz częściej – też już nie chcemy się z tego śmiać. Wolimy się tym otoczyć.
Retro w nowym wydaniu – jak przenieść wspomnienia w teraźniejszość?
Wcale nie trzeba urządzać mieszkania od zera, żeby zaprosić do niego odrobinę wspomnień. Czasem wystarczy jeden, dobrze dobrany element – mebel z duszą, który ma swoją historię.
Świetnie sprawdza się na przykład stara, solidna szafa z naturalnego drewna – taka, która przetrwała już kilka przeprowadzek i nadal trzyma się znakomicie. Albo lustro z PRL-u w ozdobnej ramie, które można powiesić nad nowoczesną komodą. Równie trafionym akcentem może być zegar z kukułką, konsolka z giętego drewna czy fotel z lat 80., który aż się prosi o nowe obicie i drugie życie.
Retro detale działają najlepiej, gdy są prawdziwe. Nie imitacje ani „stylizowane na”, ale autentyczne przedmioty z przeszłości – czasem wyszperane w piwnicy, czasem na targu staroci, czasem po prostu odziedziczone po kimś bliskim. Warto jednak pamiętać: nie każde wnętrze polubi się z takim dodatkiem. Styl ma znaczenie – ale o tym opowiemy za chwilę.
Nie wszystko wraca – i dobrze. Czego lepiej nie dodawać do wnętrza?
Nie każdy sentyment dobrze wygląda w świetle dziennym – szczególnie we wnętrzach. Choć wiele dodatków z przeszłości zyskuje dziś drugie życie, są takie, które lepiej zostawić w albumie wspomnień niż na środku salonu.
Nie wszystko też da się łatwo wkomponować. Weźmy np. bogato zdobiony kredens z ciemnego drewna – w skandynawskim wnętrzu, pełnym jasnych powierzchni i prostoty, będzie wyglądać przytłaczająco. Z kolei krzesła z lat 80. w kolorze butelkowej zieleni i welurze mogą się „gryźć” ze stylem industrialnym, gdzie króluje beton, metal i surowe formy. Nie oznacza to jednak, że musimy całkiem zrezygnować z takich elementów. Można je:
odnowić i uprościć – np. przemalować na jaśniejszy kolor, zdjąć nadmiar ozdobników, wymienić uchwyty,
zrównoważyć neutralnym tłem – stonowane ściany, jednolite tkaniny i dużo światła sprawią, że nawet bardzo wyrazisty mebel z przeszłości znajdzie swoje miejsce,
osadzić we własnym kącie – czasem warto dać jednej rzeczy przestrzeń, zamiast próbować ją „wmieszać” w cały styl. Niech gra solo.
W większości przypadków wystarczy zaledwie kilka wybranych elementów – komoda, lustro, stary zegar – by zbudować klimat. Nie trzeba stylizować całego mieszkania. Retro działa najlepiej wtedy, gdy jest akcentem, a nie dominantą. Tak powstają wnętrza, które mają duszę, ale nadal oddychają.
Plakat z PRL-u? A może obraz z rodzinnego archiwum?
Czasem wystarczy detal na ścianie – coś, co nie tylko zdobi, ale też przypomina. Obrazy na ścianę, plakaty retro, zdjęcia z rodzinnych albumów – to właśnie te elementy sprawiają, że przestrzeń staje się osobista. Jeśli szukasz czegoś z klimatem dawnych lat, plakat do salonu inspirowany polskim designem z lat 70. czy 80. będzie strzałem w dziesiątkę. Może to być grafika nawiązująca do starych opakowań, klasyczne typografie albo uproszczone ilustracje – ważne, by miały charakter. Taki dodatek świetnie zagra np. z nowoczesną kanapą i drewnianą podłogą.
Z kolei w bardziej intymnych przestrzeniach, jak sypialnia, warto sięgnąć po tapety do sypialni, które subtelnie odwołują się do wzorów z przeszłości – delikatne kwiaty, geometryczne kształty czy pastelowe kolory budują spokojny, nostalgiczny klimat bez przesady.
A może masz w domu stare zdjęcia? Nie chowaj ich do szuflady. Wydrukowane na płótnie lub w dużym formacie mogą stać się najbardziej osobistym obrazem na ścianę. Wspólne wakacje z dzieciństwa, zdjęcie pod blokiem, rodzinny portret – to nie tylko ozdoba, ale fragment historii. Wnętrza, które mają duszę, bardzo często mają też coś więcej niż meble i dodatki.
Nie chodzi o styl. Chodzi o to, co czujesz, gdy wracasz do domu
Nostalgia w domu nie musi być widoczna dla wszystkich. Czasem wystarczy jeden kąt, jedno krzesło, jeden zapach. Czasem tęsknota nie dotyczy konkretnego miejsca, tylko atmosfery, jaką pamiętamy. Zapachu obiadu w powietrzu, ciepła słońca wpadającego przez koronkową firankę, szmeru starego zegara w tle. Dziś to może być fotel w kącie, gdzie wieczorem siadasz z herbatą, albo ściana w sypialni, na której zawiesisz wzór znajomy z dawnych lat. I może właśnie dlatego tak dobrze się w niej siedzi. Bo to nie kwestia wystroju, tylko emocji, które wracają, gdy tylko przekroczysz próg.
Jeśli szukasz dodatków, które pomogą Ci zbudować taki klimat – zajrzyj do naszego sklepu internetowego naklejkomania.eu. Mamy tapety, plakaty, obrazy na płótnie i inne dekoracje, które mogą być właśnie tym brakującym elementem Twojej historii. Może nie zmienią świata… ale za to zmienią Twój kąt w miejsce, do którego naprawdę chce się wracać.